Krótka historia Masutatsu Oyamy (1923-94) karateki poszukującego granic ludzkich możliwości.
Budzenie smoka
Z nieba leje się żar, powietrze przenika dokuczliwa wilgoć. Państwo Oyama są jednak szczęśliwi. 27 lipca 1923 roku w Tokio przychodzi na świat ich kolejny syn. Chłopiec rósł szybko i zdrowo. Był tyleż niesforny, co zdecydowany. Codziennie, przed wschodem słońca, wbiegał na górę zwaną śpiącym Smokiem i na jej szczycie krzyczał: „Obudź się śpiacy smoku!”
Być może w tej pogłosce jest cień prawdy, a ukryty wewnątrz góry smok obdarował chłopca nie tylko siłą, ale i charyzmą. Góra jest przecież w każdym z nas. Boimy się jednak obudzić ukrytego w niej smoka. Drzemiemy przez całe życie na jej zboczu, nigdy nie wchodząc na szczyt… Masuatatsu Oyama tymczasem odważył się obudzić drzemiącego w nim smoka.
Pierwszy Nauczyciel
Trudno się dziwić, że kilkuletni, doskonale zbudowany, silny chłopiec zaiteresował się sztukami walki. Przebywając na farmie siostry, w Chinach, z zapartym tchem oglądał wyczyny miejscowego siłacza i zabijaki, który przerastał wszystkich wzrostem i siłą.Pewnego dnia, jak zwykle, wezwał odważnych na pojedynek. Chętnych było niewielu. Rozjuszony teym zaczął lżyć i poniżać zebranych mężczyzn. Nagle z tłumu wyszedł mały niepozorny człowiek. Stanął naprzeciw Goliata. Wszyscy zamarli. Wydawało się, że nieszczęśnik zostanie roztarty na proch. Stało się jednak inaczej. Kolos został pokonany szybciej, niż ktokolwiek zdołał się zorientować. Pracujący na farmie siostry pan Yi zgodził się uczyć chłopca zasad sztuki Osiemnastu Rąk – jak nazywano tam chińskie kempo. Mały Oyama zyskał nowego bohatera i nauczyciela.
Spotkanie z Giochinem Funakoshi
W 1938 roku Masutatsu Oyama wyjechał do Japonii, aby uczyć się w szkole lotniczej Yamanashi . Rodzinny kraj przyjął go chłodno. Skoro nie mogłem zostać pilotem – mówi Oyama – przyrzekłem sobie, że odnisę sukces w jakiejś innej dziedzinie… Coraz bardziej pociągały go sztuki walki. Uprawiał judo i boks. Pewnego dnia zaimponowali mu trenujący karate młodzi ludzie z Okinawy. Wrótce znalazł się w dojo Giochina Funakoshi…
Mistrz zaskoczył go delikatnym, niemal kruchym wyglądem. wystarczyła chwila, by odnieść wrażenie, że siedzi się obok olbrzyma. Nawet dzisiaj – wspomina Oyama – w głębi serca kocham i czuję wielki szacunek dla mego nauczyciela i mistrza. Czynił szybkie postępy. W wieku 17 lat zdobył stopień mistrzowski 2 DAN, nim skończył 20 lat, otrzymał 4 DAN.
Rada mistrza So Neu Chu
Czasy były niespokojne. Wojna, a potem amerkańska okupacja nie sprzyjały rozwojowi ducha. Pewnego razu, podczas bójki, sprowokowany Oyama uderzył tak mocno, że przeciwnik padł martwy. Zdałem sobie sprawę, że muszę coś zrobić ze swoją siłą. Los zesłał mi spotkanie z So Neu Chu – koreańskim mistrzem Goju-Ryu. Mistrz So był ceniony nie tylko jako wybitny mistzr walki. Przede wszystkim cieszył się opinią czałowieka o niezwykłej głębi i sile ducha. to on poradził swemu uczniowi, by zmierzył się sam ze sobą i na trzy lata opuścił społeczeństwo.
Samotny trening na górze Minhou
Dwudziestoletni Masutatsu Oyama udał się na górę Minhou w prefekturze Chiba. Niegdyś, właśnie tam legendzrny Miyamoto Musashi pracował nad stylem walki na miecze. Oyama uważał, że góra będzie równie inspirująca dla niego. Zabrał ze sobą miecz, dzidę, naczynia do gotowania, książkę o Miyamoto i wyuszył na spotkanie z samym sobą. Dzień zaczynał o czwartej rano krótkim biegiem do strumienia i kąpieli w lodowatej wodzie. Po powrocie do szałasu i śniadaniu rozpoczynał trenieng. Moim wyzwaniem były drzewa i skały. Zbierałem kamienie i próbowałem przełamać je na pół techniką shuto. Próby były jednak bezskuteczne. Wpatrywałem się w nie, stawały się przedmiotem mojej medytacji… Pewnej nocy jak zwykle siedziałem w namiocie, patrząc uporczywie na skałę. Była pełnia księżyca. nagle poczułem, że mogę ten głaz przełamać na pół. Uderzyłem… kamień rozleciał się na kawałki. Odtąd codziennie rozbijałem setki takich kamieni… Surowy trening, chłód i upał były niczym w porównaniu z samotnością. Na tęsknotę i samotoność nie było rady. Nie koiły jej ani ćwiczenia, ani medytacja, ani wieczorna gra na flecie czy książka, lub malowanie przy blasku świecy. Czułem się tak samotny, że pociechą było nawet wycie lisów…Postanowiłem zasięgnąć porady Mistrza So – wspomina Oyama. W odpowiedzi usłyszał: „Jeśli chcesz pozostać w swoim szałasie – zgol brew. Zapewne nie będziesz miał ochoty widzieć kogokolwiek nim ona nie odrośnie…”. Tak też uczynił. Po powrocie z gór Oyama bierze udział w pierwszych po wojnie mistrzostwach Japonii w karate. Turniej odbywa się w Kioto – Masutatsu Oyama zostaje mistrzem Japonii. Mimo wszystko czuł jednak, że pewne sprawy nie zostały zakończone…
Odosobnienie na górze Kiazumi Ponownie schronił się w górach. Tym razem w pobliżu świątyni, na górze Kiazumi. Czas dzielił między surowy dwunastogodzinny trening, modlitwę, medytację, grę na flecie i rozmyślania nad własnym stylem walki. Samotne życie w górach, izolacja od wszystkiego i wszystkich sprawiła, że musiałem stawić czoła samemu sobie – to był najtrudniejszy trening! Po powrocie pragnąłem przekazać im swoje doświadczenia, zachęcić do walki z samym sobą. W człowieku drzemie znacznie więcej sił i możliwości niż podejrzewa!
Powstanie Karate Kyokushin
Po powrocie z gór Masutatsu Oyama, jako jedyny w historii karateka, decyduje się na walkę z bykiem w Chiba, szukając w niej granic możliwości człowieka. Kyoku-shin (kyoku – biegun, shin – prawda) – granica prawdy – tak nazwie swoje karate w kilka lat później. Lecz zanim to nastąpi dużo podróżuje. Odwiedził Stany Zjednoczone, Koreę, Indie, Hawaje… Popularyzuje karate poprzez pokazy i konfrontacje z przedstawicielami innych systemów walki. Stoczył 270 walk. Nie przegrał ani jednej. Większość z nich kończył jednym ciosem, najdłuższa trwała trzy minuty. Jego przeciwnikami byli zawodnicy boksu, karate, kickboxingu, judo… Ponownie też stawia czoło bykom. Staje się sławny przez cios Shuto, którym potrafi ściąć rogi byka – „New York Times” pisze o nim – „Boska Ręka”. W 1954 roku otwarte zostaje pierwsze Dojo Oyamy w Japonii, które szybko zyskuje sobie popularność. W 1964 w Tokio zostało otwarte Światowe Centrum Karate Kyokushin – Karate Ostatecznej Prawdy.